Powrót


kiedy bóg słońca zamyka blaski dnia
wygasza światło życia
spływa senna noc pełna zaklętych drżeń
wtedy w snach stawałem się ptakiem
nad rzeką szalejącą pośród skał
ostrych i dzikich
przestrzeń wciąga jak magnes
oszałamia w błękitach marzeń
nie słychać lotu chrząszczy
ani psów szczekania
ni tętentu koni
chrzęstu rycerskiej zbroi
ciszę nocy przerywa śpiew
szumiących sosen
w symfonii wyzwolonej
porywem wiatru
i krew się burzy w żyłach
szukam ciebie w białych obłokach
posrebrzanych blaskiem księżyca
szukam dotyku dłoni
zapachu ciała
szukam śladów stóp
tańczących w falach rzeki
wiem że jesteś białym orłem
w odmętach losu moich dni
że polecimy w świat nieznanych mitów
spleceni ogniem miłości